poniedziałek, 1 czerwca 2015

Timberland

 

 Miałam 21 lat, wpadłam do mamy w odwiedziny, a tam co? Brat jakoś 14-letni wtedy, dostał od koleżanki szczeniaka!! Bez wiedzy i pytania mojej mamy, czy aby na pewno taki prezent jest mile widziany. No cóż...stało się, nikt psa nie wyrzuci z domu.  Psiak mi się spodobał i postanowiłam zabrać go do siebie na kilka dni. Tak tylko, żeby wiedzieć jak to jest mieć psa. No i wpadłam :) Pies dostał imię, wyprawkę i jest u mnie do dzisiaj :)
W tym roku w październiku Timberland skończy 11 lat.  Ogólnie jest w dobrej formie, jedynie wzrok mu już szwankuje...

Przez pół roku była u nas matka Timberlanda, Mega :) Siostra ją zabrała od ludzi, którzy aby się psa pozbyć próbowali ją wrzucić pod jadący pociąg :( Kochana staruszka, miała 16 lat, a nikt by nie powiedział tego, bo tak żywiołowa była :)  Sporo czasu była u mamy, ale wzięliśmy ją do siebie na wieś, bo chcieliśmy wszyscy, aby końcówkę życia spędziła nie w bloku, a na wsi wśród zieleni i trawy. Na wolności :) Odeszła od nas cichutko. Położyła się spać jak zwykle wieczorem pod naszym łóżkiem, a rano już nie wyszła sama :( Odeszła we śnie. Ogromny ból i rozpacz!! Strata wspaniałego przyjaciela.

Tutaj Mega z moją siostrą i Timberlandem

Później pojawił się kolejny psiak. Ktoś wyjeżdżając na długi majowy weekend, dosłownie wyrzucił psa z jadącego samochodu :(
Nie wiem dlaczego Ciapek, bo tak go nazwaliśmy przyszedł akurat do nas. Nasz dom jest 3 i ostatnim domem od drogi. Po drodze są jeszcze 2 podwórka w których jednak się nie zatrzymał. U nas znalazł dom i był bardzo, bardzo kochanym psiaczkiem :) Niestety, zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach :( Okropnie przeżyłam to. Szukałam go po rowach, łąkach, lasach, w promieniu ok. 3km. Z mężem jeździliśmy prawie 10km. od domu po drogach samochodem i nawoływaliśmy. Tak wspaniałego psa nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek będziemy mieli. Super pilnował kur i nawet jastrzębia potrafił przegonić, jak ten latał nad kurami czy nad naszym domem :) Uwielbiał bawić się z kogutem, a kogut z nim.
Niestety, zdjęć Ciapka nie mam żadnych :( Wszystkie stare zdjęcia przepadły wraz ze starym komputerem :(
Następny psiak jaki jest z nami ciągle, to Ciapek :) Nie potrafiłam mu nadać innego imienia, strata "Starego Ciapka" tak bolała i była tak świeża...Siostra zadzwoniła, że znalazła szczeniaki na śmietniku w pudełku. 1 został u nich, a jednego my zabraliśmy. Nawet nie chcę się wypowiadać na temat ludzi, którzy bezbronne psiaczki potraktowali gorzej jak śmieci. Ciapek u nas ma myślę wspaniały domek :)  I co mnie cieszy, zaczyna tak samo "troszczyć" się o kury jak jego poprzednik :) Wystarczy jedno ostrzegawcze pianie koguta, ze coś jest nie tak, a ten już leci do lasku i sprawdza czy aby na pewno nie ma tam lisa :)


No i ostatni psiak, ale to już do "zadań specjalnych". Iran, pies służbowy mojego męża. Do poszukiwań bandziorów czy ludzi zaginionych. Ten pies z racji tego, że jest psem służbowym, jest psem mojego męża. I to mąż w zasadzie całą opiekę, zabawę i szkolenie bierze na siebie :) Ja jedynie pomagam. Zazwyczaj moja pomoc ogranicza się do zrobienia śladu dla psa, coby mógł ćwiczyć. Bo pies musi ciągle ćwiczyć, coby nie zapomniał jakie jest jego zadanie :)



Po miłości do psów, przyszła miłość do kotów :) Pierwszy kot jaki pojawił się u nas to Totek. Totek, tak jak i następny kot Mruczek, pojawili się w konkretnym celu: polowanie na myszy i spanie w stodole/stajni. No ale kto by takie kruszynki zamknął na noc w stajni? Ja nie miałam serca :P Tak więc koty zawładnęły moim sercem na całego :) Jasne, że polują, śpią w stodole. Ale to jest ich wybór.
Totek to bardziej mój kot, a Mruczek bardziej męża :) I nie dlatego, że my tak chcemy, ale dlatego, że koty tak wybrały. Nawet w nocy jak na łóżko przychodzą, to Mruczek zawsze śpi po stronie męża, a Totek po mojej :)
Totek:

Mruczek:

Totek i Timberland:

Totek i Mruczek:






Psy na szczęście mamy tolerancyjne. Z kotami żyją dobrze, a nawet jak trzeba to kota bronią. Szczególnie Ciapek jest wielkim obrońcą kotów :) Iran lubi pogonić za Mruczkiem szczególnie, wtedy do "akcji" włącza Ciapek i mimo, że 2 razy mniejszy, to Irana pogoni :D
Zabawa Ciapka i Totka :) Timberland się tylko z boku przygląda :)



I taka jest nasza miłość do tych domowych futrzaków :) Gdybym miała warunki i gdyby mnie było stać, to chętnie bym jeszcze ze 2 psy i 2 koty widziała i siebie :) Ale to są ogromne koszta i nie problem zabrać, tylko potem jeszcze dać dobrze zjeść, zaszczepić, w razie choroby zapłacić za lekarza i lekarstwa...
W domu nie mam nigdy czysto, bo zawsze jakiś pies lub kot jest. Chociaż jak by się je czesało i tak sierść jest na podłodze. Brudne łapy na ścianie pod oknem, na które koty wskakują... Ale nie wyobrażam sobie bez nich życia :)

I tak właśnie przypadkowo zaczęła się moja miłość do psów i kotów, których nigdy nie lubiłam, a wręcz się ich brzydziłam :)

13 komentarzy:

  1. Ann, śliczny masz ten zwierzyniec. No i nie dziw się, że Ciapek Pierwszy ominął dwa podwórka i przyszedł do Was. Zwierzęta kierują się instynktem i ciągną do dobrych ludzi. Oj, dobrze pamiętam jak Ciapek Pierwszy zaginął...!! Bardzo przykre. Długi czas miałam nadzieję w sercu, że jednak odnajdziecie go. Niestety nie. :(((
    A ludziom, którzy pozbywają się psów i kotów, Pan Bóg kiedyś odpłaci za ich czyny. To więcej niż pewne. Nasza Lisiczka też przecież porzucona była. Przyjęliśmy ją do domu, pomimo mich chorób, przez które nigdy nie mogliśmy mieć żadnego zwierzątka. I jakoś daję radę żyć z futrzkiem pod jednym dachem. Mało tego, Lisiczka stała się moim wielkim przyjacielem i obrońcom, a codzienne nasze długie spacery po lesie zdecydowanie poprawiły mi lichawe moje zdrowie. Chore serce ma więcej tlenu więc lepiej bije, a astmatyczne drogi oddechowe też dużo lepiej funkcjonują.
    Pozdrawiam najserdeczniej...!!
    -jokam. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja mam nadzieję, że Bóg kiedyś wszystkim tym ludziom odpłaci.
      A co do Lisiczki, to tak jak piszesz, Ty ją przygarnęłaś i tylko na tym zyskałaś :) Nie tylko na zdrowiu jak piszesz, ale właśnie nowego przyjaciela :)

      Usuń
  2. Gratuluje......jestes świetna dziewczyną.....Z przyjemnoscia bede zagladala do Twojego bloga....A "ugłaszcz ode mnie swoje stadko.... A sierscia sie nie przejmuj....... jak nie mozna sprzatnąc to trzeba pokochać.....Wiem cos na ten temat.....Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, ugłaszczę każdego z osobna od Ciebie :*
      Dziękuję bardzo za odwiedziny :) Cieszę się, że nie tylko ja sie nie przejmuje fruwającą sierścią :D

      Usuń
  3. ooo...super opisałaś :) wiec jesteś psiarą i kociarą ,tak jak ja ,więc jesteś moją pokrewną duszyczką :) wiem co to strata kota czy psa ,płakałam jak małe dziecko ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidziu,bo my wszystkie kochające zwierzaki osoby, to pokrewne duszyczki :*
      A za przyjacielem i po jego stracie trzeba płakać :(

      Usuń
  4. Buziaki :)))) Zajrzałam zerknąć na momencik jedynie o czym napisałaś i wcięło mnie... napisze wiecej później :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zwierzątka i super relacja , po tym poznaję ludzi w jaki sposób traktują zwierzątka .
    Pozdrawiam i czekam na dalsze relacja ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Koty uwielbiam ,ale psy nieco mniej.Nie wiem dlaczego.Kiedyś mój Szanowny na widok kota w domu dostawał furii prawie.Teraz zaś potrafią razem drzemać obok siebie.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo przecież koty są słodziaki ;D Chadzają wprawdzie swoimi ścieżkami, ale taka ich natura :)

      Usuń
  7. Ogromnie mnie wzruszyło zdjęcie z psami siedzącymi tyłem... uchwycone w jednej chwili całe psie życie - jak dla mnie :))) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdjęcie akurat doskonale pamiętam :) Tak moje psiaki siedzą na drodze i czekają na swojego pana :) Mąż miał za kilka minut wracać z pracy, a psy już wcześniej wiedzą, że on wraca i czekają :D

      Usuń