Wczoraj moja Dzika została po raz kolejny szczęśliwą mamusią ;) Na szczęście nie ma jak za pierwszym razem trojaczków, a tylko jedynaka. Na szczęście dlatego, że wszystko co kozie małe po odchowaniu będzie trzeba sprzedać :( No, ale nie mogę zostawić koziołka, bo byłby tylko dla "ozdoby". Natomiast Malutkiej nie mogę zostawić, bo trzeba by było kozła wymienić. Aby kiedyś nie kryć jej własnym ojcem. No i nie mam aż takiego zapotrzebowania na mleczko kozie. A poza tym, nie mam warunków na więcej kóz, niż mam obecnie. Ale na razie myślę o tym, aby maluchy ładnie się odchowały i zdrowo rosły :)
Koziołek urodzony wczoraj, w przeciwieństwie do kózki swoje imię otrzymał już przy porodzie ;) Malutka ciągle jest bez imienia. No, ale w końcu do niej na pewno przyjdzie to jej imię, nadane przez Matkę Naturę ;)
Dzikiej to już sama nie byłam pewna czy jest kotna czy nie i zaczynałam w to wątpić. Nawet miałam zaplanowane, że jak się nie okoci, to na piątek zamawiam weterynarza z przenośnym USG. Aby powiedział mi co z nią jest. A tu wczoraj rano taka niespodzianka ;) Bo już rano wiedziałam, że się okoci. Weszłam ze śniadankiem, i zauważyłam, że Dzika napuściła siarę. Przełożyłam nawet sprawę w Urzędzie, bo po jej obserwacji wiedziałam, że to już kwestia nie dni, a dosłownie kilku godzin. I tuż przed 14 Dzika została mamą :D Przy porodzie oczywiście byłam, a jak by inaczej. Małemu wytarłam pyszczek, a resztą zajęła się matka. Jak Baranek już wstał na nogi, to przystawiłam go do strzyka, aby napił się tego co najcenniejsze, czyli siary.
Później było zapoznanie ze starszą o tydzień siostrzenica. Wszak Baranek, dla Malutkiej jest wujkiem :)
Jak widać spotkanie wypadło bardzo pozytywnie i małe przypadły sobie na szczęście do gustu. Na szczęście, bo dzielą wspólny kojec.
Baranek ma się dobrze, chociaż rano nieco spanikowałam. Że niby ma słaby odruch ssania, a w zasadzie go nie ma. Nawet zamówiłam smoka specjalnego dla kózek u weterynarza na jutro. Na szczęście mały sobie świetnie radzi z jedzonkiem i smoczek niech leży w razie "W", które mam nadzieję nigdy nie nadejdzie.
Tak sobie śpi mój Baranek, zakopany w świeżą dostawę słomy :D
A tu jeszcze zdjęcia prawie zaraz po porodzie.
Czy pasowało by do niego inne imię niż Baranek? Moim zdaniem to jest idealne dla niego :D
Przepraszam za jakość zdjęć, ale są robione telefonem. Żadnym tam wypasionym, a takim "bele czym". No i w emocjach, na szybko to nawet nie myślałam, aby do domu lecieć po aparat, o telefonie jedynie pamiętałam.