czwartek, 11 lutego 2016



Przepraszam.

Dawno, bardzo dawno mnie nie było, za co bardzo, ale to bardzo przepraszam. Trochę się działo złego, trochę nie miłego, a trochę czasu brakowało i chęci. Jest też dobre, żeby nie było, że tylko źle się dzieje u mnie ;)
Najgorsze to grudniowe przykre przeżycie :( Odejście naszego ukochanego kotka Mruczka :( Choroba bardzo szybko go zabrała, kilka dni jazdy do lekarza i zastrzyki/tabletki, ale niestety...Zdrowy, młody kotek, bo nieco ponad roczny, odszedł od nas. A zaczęło się tak niewinnie. Mruczek zaczął kuleć na łapkę, nie jakoś bardzo, ale na tyle, że pojechałam z nim do weterynarza. Najpierw zastrzyki i tabletki. Za kilka dni zdjęcie RTG i coraz gorszy stan łapki. Tej samej nocy, Mruczek od nas odszedł :( W sumie, to już się cieszyłam, jak odszedł. Cieszyłam się przez łzy i ogromny smutek. Bo wiedziałam, że już się nie męczy. Gdyby nie odszedł sam, to musiał by się jeszcze męczyć kilka godzin, do czasu aż otworzą lecznicę i to ja musiała bym podjąć decyzję o uśpieniu, bo leczenie już nie wchodziło w rachubę. Mruczek już nie jadł, nie pił, robił pod siebie :( Nasz koteczek najprawdopodobniej miał raka. Nie zostało to potwierdzone, bo takich badań u nas nie robią, ale po objawach i szybkim przebiegu choroby, najprawdopodobniej tak było. Tak lekarz powiedział, a to mój zaufany i to bardzo zaufany wieloletni lekarz.

Takiego Mruczka zapamiętamy jak z tych zdjęć, bo w naszych sercach pozostanie na zawsze. Nikt nie zastąpi nam kociaka, może być następny, ale żaden nie będzie taki sam.
A to zdjęcie z pierwszego dnia, kiedy Mruczek do nas przyjechał. A w zasadzie z drugiego, bo przywiozłam go późno wieczorem.




Z Totkiem na początku oczywiście miały spięcia, bo Totek to już był "dorosły" kocur i takiego gówniarza nie chciał zaakceptować, ale po czasie się zakumplowały :D




Mruczek bardzo lubił wchodzić do nietypowych miejsc, bardziej niż Totek ;)
Tu np. wszedł do pieca chlebowego, w czasie kiedy mąż poszedł po drzewo do niego :D




  Przykładny grzeczny i ułożony koteczek :D





Mruczek odszedł nad ranem, jeszcze tego samego dnia przywieźliśmy do domu młodziutką kotkę. Nie umieliśmy sobie poradzić z pustką w domu, która zapanowała po jego odejściu. Kotka, o "oryginalnym" imieniu wybranym przez mojego męża Kicia :D




Taka mała brudaska ;) Oczywiście zaraz na następny dzień pojechałam z nią do weterynarza. Świerzb w uszach, ale taka przypadłość, to nic "strasznego" szybkie do wyleczenia i nie groźne. Totek jej nie zauważał, a jak już to na nią prychał. Ona z kolei się go bała, a jak do niego podeszła, to dosłownie ze spuszczonymi uszami. Z każdym kolejnym dniem, była coraz odważniejsza. Na więcej sobie pozwalała, co nie koniecznie podobało się Totkowi. Ale teraz, po ponad 2 miesiącach, śpią razem, a nawet Tociak w przypływie dobrego humoru, bawi się z nią :D





Kicia, tak jak i wcześniej Mruczek, uwielbia wodę :D Chociaż, uwielbia ją jeszcze bardziej. Pod prysznic po nas wchodzi, jak zęby myjemy czy w ogóle się w łazience wodę odkręci, ona już tam jest. Bardzo lubi też "robić pranie" :D  





Rośnie nam Kicia, więc już niedługo trzeba będzie ja umówić na sterylizację. Nie stać nas na gromadkę kotków. Karmimy koty raczej dobrej jakości karmą, a najtańsza to ona nie jest. Do tego dochodzą smakołyki, ewentualne leczenie...Tak więc mimo iż bardzo chciała bym mieć gromadkę kotków, to nie będę ich miała. Ot, zdrowym rozsądkiem na dzisiaj kończę ;)






7 komentarzy:

  1. Kiedy odchodzi nasz czworonożny przyjaciel to pozostawia po sobie wielką pustkę mimo, że był mały. Mruczek krótkie życie przeżył wspaniale i we własnym kochającym go domu - pamiętaj o tym :)))
    Buziaki :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem co to znaczy brak ulubionego kotka ,przeżyliśmy to ,długo płakałam,mąż jak tylko zauważył ,że płaczę to mówił : ludzie umierają ,to dopiero pustka ...a ty za kotem płaczesz tyle czasu? odczekałam pół roku i przywieźliśmy natomiast 2 kotki,kocurka i kotkę :) koteczkę wysterylizowaliśmy jak skończyła 4,5 miesiąca ,nasze koty to Czesia i Czesio :) kochane kociaki ...pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne imiona :D Bardzo mi się podobają, takie bliźniacze :D My nawet jednego dnia nie wytrzymaliśmy. Brak Mruczka do teraz odczuwam i nieraz wspominam, ale cieszę się, że mamy Kicię ;)

      Usuń
  3. Jak byś chciała sadzonki tej hortensji to daj znać, w tym sezonie też pewnie będę ją przycinać więc i ukorzeniać. Ona jest niewymagająca, jedynie czego potrzebuje to przestrzeni do rośnięcia. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jesteś :* Zastanowię się najpierw czy bedę miała ją gdzie wsadzić i jeśli tak, to najpierw sporo czasu wcześniej zrobię miejsce ;)
      Ale zapamiętam i w razie co się odezwę ;)

      Usuń
    2. Ooo! Widzisz, ja Ci piszę o wiadomość a Ty dawno odpowiedziałaś :))))) Chyba jednak istniejemy w równoległym jedynie czasie :))) U mnie mija zdecydowanie wolniej :P

      Usuń