wtorek, 27 października 2015

Idzie jesień, mam nadzieję zima...Mroźna i śnieżna zima. Taka właśnie mi się marzy :) I mimo, iż przy takiej pogodzie, mój reumatyzm daje o sobie częściej znać po każdym wyjściu na pole, to i tak kocham taką zimę :)
Puki co, mamy złotą, polską jesień...Liście lecą z drzew, mąż coś wspomina, aby je wygraabać, a ja jak co roku czekam, aż posadzę czosnek :)
Czosnek sadzę od lat, i ten rok, był pierwszym rokiem, kiedy ten czosnek mi się nie udał :( Zmieniłam miejsce i to bardzo radykalnie, bo nie o kilka metrów jak zawsze, ale to już w sumie inna działka :( Mam nauczkę na przyszłość, że stare miejsce musi pozostać, z przemieszczaniem co kilka metrów :)
Nie ma czosnku, więc rok jest biedny :(

Wszystko co dobre, powoli się kończy :( Moja kochana kozulka ma coraz mniej mleka, a więc i mniej twarożku powstaje, który tak uwielbiam. Powoli zastanawiam się kiedy dopuszczę do niej koziołka. Muszę na dniach odrobaczyć towarzystwo, aby przed zakoceniem, całe moje stadko było "czyste" :)
Przyciąć raciczki, wyczesać jeszcze z raz...

Indyki, moje ukochane ptaki, trochę mnie zawiodły swoją wagą. Jednego indorka trzeba było dobić, po ataku lisa. Po obrobieniu go na czysto, zostało trochę ponad 3 kg. mięska, a indor ważył 5,5kg. :( Zawiedziona jestem i ciągle mam nadzieję, ze może jednak się pomyliłam i to była indyczka. Za miesiąc/półtora wyjaśni się więcej, więc i będę wiedziała jak te ptaki na przyszły sezon planować...Bo na pewno nie zrezygnuję z nich, bo to przepiękne ptaki.

Powoli, a w zasadzie to już szybko :) przygotowuję prezenty i upominki. Ale nie na święta dla rodziny, ale dla dzieci z biedniejszych rodzin. Sama kiedyś byłam z rodziny, w której nie było nawet na tabliczkę czekolady, a co tu mówić o prezencie. Wiem, że sprawię tym dzieciakom radość :) A przynajmniej taką mam nadzieję. Każdego zachęcam do takiego pomagania. Czasami wystarczy naprawdę niewiele. Tabliczka czekolady, pluszowy misiaczek, kredki...Czasami marzenia są aż bolesne :( Nowy piórnik, czy plecak do szkoły i to nie jakiś wypasiony, ale taki co nie ma dziur :(

Przerażają mnie dzisiejsi rodzice, którzy nie mają czasu dla dziecka i dziecko jest "wychowywane" przez TV, komputer czy kolegów :( Dziecko, które nie zna smaku domowego ciasta, czy ciepłego domowego obiadu, a jedynie smak gotowca z proszku, mrożonki, czy barów...Przeraża mnie, że dzieci nie znaja już bajek czytanych, a jedynie te co im oferuje czarne pudło w pokoju czy salonie...

Za to kocham moje życie i w sumie, już tak niewiele, a jednak wiele brakuje nam do szczęścia :) Nie wierzę "przyjaciółce", która uważa mnie za gorszą, bo "paplam się w gnoju", zamiast kupić mięso i jajka jak "normalny człowiek w sklepie". Ta sama "przyjaciółka" niejednokrotnie dzwoniła po "darmowe jajka", bo i tak masz za darmo....Ta "przyjaciółka" już nią nie jest, nie jest nawet koleżanką. A od czasu jak jej powiedziałam, że moje jajka więcej warte niż sklepowe i chciałam za nie zapłatę, nawet znajoma już nie jest...
Takich toksycznych ludzi trzeba się wyzbyć z życia i wtedy jest ono lepsze :) Spokojniejsze i pełne optymizmu...

Nie dajmy sobie wmówić, że piekąc własne ciasto, chleb czy gotując obiad w domu, jesteśmy gorsi, bo nie wydajemy pieniędzy na gotowce.


1 komentarz:

  1. Ślicznie to napisałaś.
    Nic nie zastąpi dziecku wspólnych chwil przy czytaniu czy gotowaniu.Ten wspólnie spędzony czas, smak domowych ciasto najlepsze co możemy podarować swoim dzieciom.

    OdpowiedzUsuń